Grant's Family Reserve Blended Scotch Whisky
Podchodziłem do tej recenzji kilka razy, oryginalnie miała się pojawić zaraz po serii Elementary na początku stycznia. Czemu tak długo to zajęło? Wyjaśniam w trakcie.
Grant’s to czwarta najlepiej sprzedająca się marka szkockiej whisky, z woluminem na poziomie około 4.5 miliona skrzynek (12 butelek, 9 litrów). Jest też jedną z najstarszych. To oznacza, że wszystko co można było o niej napisać, zostało już powtórzone w internecie dziesiątki razy. Że jej podstawowa whisky, Grant’s Family Reserve, oprócz tego że bywa nazywana (nie wiem czy złośliwie) “red label”, jest dostępna w około stu osiemdziesięciu krajach świata. Że William Grant zbudował potęgę firmy na rodzinie, między innymi wysyłając synów na wszystkie strony świata żeby sprzedawali i promowali produkowane przez firmę whisky. To wszystko jest wiedza w zasięgu jednej kwerendy do gugla, więc nie ma co jej tutaj powtarzać.
Możnaby więc od razu przejść do notek smakowych. Ale po kilku spróbowaniach Grant’s Family Reserve muszę wpierw poruszyć temat spójności i powtarzalności.
Blended whisky, czyli mieszanina whisky słodowych i zbożowych, oryginalnie powstała dla zmniejszenia kosztu produkcji [1] i, przede wszystkim, zapewnienia powtarzalnego smaku niezależnie od sezonu. Pędzenie whisky słodowej było dodatkową działalnością szkockich rolników, do tego o wielu czynnikach losowych w procesie produkcji, co oznaczało że skupujący beczki whisky właściciele sklepów nie zawsze mogli kupić taki sam destylat, w takiej samej ilości i o takim samym smaku. Dlatego aby zapewnić powtarzalność smaku sprzedawanej przez siebie whisky, sprzedawcy zaczęli ją komponować przez mieszanie whisky od różnych dostawców.
Oczywiście nie oznacza to, że smak poszczególnych blendów pozostał niezmienny od stu lat. Przecież wciąż zmieniają się gusta konsumentów, sposoby picia whisky, dostępność różnego rodzaju beczek, a do tego każdy master blender ma inny gust i pomysł na udany blend niż jego poprzednik czy następca. Dlatego ciekawą zabawą jest pozbieranie tego samego blendu zabutelkowanego dekadę lub dwie temu i porównanie ze współczesnym. Zwłaszcza że w ostatniej dekadzie akurat w firmie William Grant and Sons zmienił się master blender oraz zaczęła produkcję nowa, duża i wszechstronna destylarnia tej firmy, Ailsa Bay.
Pomimo pewnej zmienności, większość blendów o znanej marce i reputacji ma pewne cechy charakterystyczne z którymi master blender raczej nie zrywa kompletnie. Na przykład Famous Grouse jest słodowo-ciasteczkowa, Bell’s Original ziołowo-trawiasta, Teacher’s dymny. A Grant’s Family Reserve raczej owocowy, jabłkowo-gruszkowy. Wszystkie z tych blendów mają smak raczej łagodny i gładki, dla zachowania uniwersalności i przystępności.
I tu się właśnie robi dziwnie z Grant’s Family Reserve.
Kupiłem butelkę jakieś trzy miesiące temu. Po otwarciu i pierwszych próbach nie mogłem uwierzyć w to, co znalazło się w kieliszku. Znana mi wcześniej (jakieś trzy lata od ostatniego kontaktu) z zapachu i smaku łagodnych, owocowych, słodowych, odrobinę może dymnych – ugryzła w nos grubym, siarkowym zapachem, a język ścisnęła ściągającą ostrością.
Tydzień później dostałem trochę Family Reserve od kolegi z butelki którą kupił rok wcześniej, więc raczej z innej partii. I to samo. Trochę mniej siarkowej charakterystyki, ale wciąż dość żeby zdominować. Odłożyłem je na ponad miesiąc do szafki.
Dziś dałem Family Reserve kolejną szansę. Najostrzejsze i najbardziej dominujące zapachy zazwyczaj pierwsze się ulatniają z otwartej butelki. Nalałem do kieliszka, dodałem kilka kropel wody i dałem prawie kwadrans spokoju. Nareszcie zaczęła przypominać Family Reserve jaką znałem i lubiłem kilka lat temu.
W nosie wciąż wyraźnie obecna siarka (niektórym może kojarzyć się zarówno z surowym mięsem, jak i gumą), ale do tego pojawiają się zapachy ciasteczek i słodu, jabłek i cytryn. W smaku lekko ściągająca, po chwili słodko-kwaśna. Finisz krótki, lekko metaliczny.
Niestety to wciąż whisky gorsza niż Family Reserve jaką znałem i lubiłem kilka lat temu. Ta siarka dominuje i zdecydowanie psuje odbiór, to nie jest opisywana poprzednio Craigellachie 13yo gdzie to wszystko fajnie współgra i tworzy bogaty smak. Nasuwa się wniosek że do skomponowania tego blendu użyto produktów destylowania w Ailsa Bay w alembikach o stalowych chłodnicach [2], w ilościach pozwalających podejrzewać o podejście nic nie może się zmarnować. Nie polecam, chyba że ktoś jest miłośnikiem takiej siary lub po prostu ma mniejszą nań wrażliwość. W portfolio blendów Grant’s znajduje się aktualnie kilka o wiele lepszych propozycji.
- [1] zmniejszenie kosztu przez dodawanie taniej w produkcji whisky zbożowej, o czym opowiedzieliśmy sobie przy okazji opisu Grant’s Elementary Oxygen 8yo
- [2] o Ailsa Bay i jej ciekawym zestawie alembików opowiedzieliśmy sobie krótko przy okazji Carbon 6o)