Jest lato, sezon imprez plenerowych, urodzin, imienin, rocznic czy wreszcie ślubów. Niełatwo trafić z prezentem, dlatego częstym i bezpiecznym wyborem jest dobry alkohol, ze względu na aktualną modę to zazwyczaj oznacza whisky. Czasem też wiadomo że obdarowywany whisky już zna i lubi, wtedy mamy szerszy zakres zakupów ale i większe ryzyko że prezent będzie nietrafiony.
Oto mój mały, subiektywny przegląd możliwych prezentów dla miłośnika whisky, w kolejności losowej i dla różnych etapów uprawiania tego hobby.
Przykładowe prezenty opisywane w tej notce: próbki, książka, szkło, kamienie.
Kamienie do whisky, zazwyczaj z granitu lub steatytu (soapstone), czyli sposób na schłodzenie whisky bez jej rozcieńczania. Nie znam nikogo kto by używał kamieni do chłodzenia whisky: pijąc whisky w drinkach albo bez większego skupienia na zapachu i smaku ta odrobina wody z kostek lodu nie robi różnicy, a jeśli robi to na plus, bo lekkie rozcieńczenie whisky zwiększa parowanie substancji odpowiedzialnych za ciekawe zapachy. Przy degustacji jakiekolwiek schładzanie, czy to lodem czy kamieniami, jest przeciwskuteczne bo zmniejsza parowanie i tym samym “zamyka” aromat. Po prostu nie.
Piersiówka sama z siebie jest prezentem niezłym, byle była dobrej jakości. Zestaw złożony z butelki taniego blendu i piersiówki lepiej odpuścić na rzecz samej piersiówki dobrej jakości. Fajne są zestawy z lejkiem (zawsze się przyda) i dwoma stalowymi naczynkami, dobre na podróż, byle nie w wersji teleskopowej. Z piersiówką jak z portfelem, jednocześnie nosi się tylko jedną, więc jeśli obdarowany już taką ma lub może mieć to lepiej poszukajmy innego prezentu.
Skoro już jesteśmy przy zestawach to zajmijmy się często spotykanymi w sklepach pudłami.
Szklanki do whisky to prezent który raczej odradzam. Dwie proste szklanki, zwane short tumbler albo old fashioned glass, z logo jakiejś whisky, są fajne za pierwszym razem. Trzy takie pary, każda z innej parafii, raczej irytują. Szklanki do picia drinków są w każdym domu w którym pija się cokolwiek. Wyjątkiem może być większy zestaw, czterech albo sześciu sztuk w jednolitym wzornictwie.
Szkło degustacyjne. Za to porządne szkło degustacyjne, zwężane u góry, jak na przykład Glencairn czy Arran Glass, to zawsze dobry pomysł: wprowadzą w świat degustowania whisky lub pozwolą obdarowanemu wprowadzić koleżanki i kolegów. Do tego mają różne pojemności i kształty. Żeby wiedzieć jakie szkło będzie okej a jakie kiepskie, warto przeczytać teksty o szkle do picia whisky na blogu ZInnejBeczki, część pierwsza i druga. Standardem w Polsce, ładnym i spełniającym świetnie swoją rolę, do tego o bardzo rozsądnej pojemności 100ml i przystępnym cenowo, są kieliszki do whisky Krosno Simple. Zapewniam was że takie kosztujące trzydzieści złotych pudełko sprawi entuzjaście whisky więcej frajdy niż butelka za dwa razy tyle.
Butelka whisky w zestawie ze szkłem to prezent z kategorii “to zależy”. Jeśli owe szkło to proste szklanki – patrz wyżej, raczej odradzam. W zestawie ze szkłem degustacyjnym – raczej polecam, zwłaszcza że zazwyczaj są z niezłymi whisky w pudełku (Kilchoman ma taki zestaw z Glencairnem, Glenfiddich Explorer Pack zawiera solidny kieliszek tulipanowy). Całe to “raczej” zależy od butelki jaka jest w zestawie, więcej o butelkach niżej.
Karafka w zestawie ze szklankami – o szklankach już wyżej. Sama karafka fajnie wygląda i jest elegancka, wydaje się więc prezentem idealnym. Ale! Uwaga na karafki z kryształu zawierającego ołów (czyli wszystkie kryształy bez jasnego opisania “kryształ bezołowiowy”), nie powinno się w nich trzymać alkoholu przez dłuższy czas ze względu na rozpuszczanie ołowiu w płynie. Takie karafki nadają się do napełnienia na jeden wieczór, czyli raczej do wina, a nie do typowego obrazka karafki z whisky stojącej tygodniami w pokoju. Dokładniejsze dane o ołowiu w karafkach można znaleźć w artykułach na ScotchAddict i The Nibble.
Bilet na festiwal lub degustację to świetny prezent dla entuzjasty niezależnie od poziomu zaawansowania. Ważne żeby wydarzenie było odpowiednio odsunięte w przyszłość żeby zmniejszyć ryzyko kolizji z planami oraz dać możliwość przekazania komuś biletu w razie gdyby kolizja jednak wystąpiła (albo się okazało że obdarowany bilet już ma).
Książka o whisky, oczywiście jeżeli obdarowany danego tytułu nie ma, będzie strzałem w dziesiątkę. Właściwie nie ma na tym rynku pozycji które bym odradzał. W polskich sklepach można kupić np. “Whisky Vademecum” Jarosława Urbana czyli całkiem niezłe wprowadzenie i przegląd whisky z całego świata, w Empiku pojawia się polskie wydanie “Whisky. Leksykon Smakosza” Davida Wisharta która jest znakomitym opracowaniem o szkockich single maltach (wszystkie destylarnie wraz z profilem smakowym podstawowego wypustu). Kiedy w grę wchodzi literatura anglojęzyczna, fanowi bourbonów podejdą książki Charlesa Cowdery’ego oraz “Bourbon Empire” Reida Mitenbulera, a do tego coroczne wydania “Whisky Bible” Jima Murraya oraz “Malt Whisky Yearbook” pod redakcją Ronde Ingvara. Doskonałą pozycją dla początkujących (i nie tylko) jest “101 Whiskies To Try Before You Die” Iana Buxtona.
Butelka whisky dla entuzjasty whisky wydaje się prezentem oczywistym póki nie zadamy sobie dwóch pytań. A jeśli już ma taką butelkę? A jeśli nie lubi akurat tej albo tego stylu? Jeśli nie wiemy jakie whisky lubi obdarowywany, jakich nie lubi, jakich nie ma i jakie chciałby mieć – lepiej odpuścić. Ale skoro już musi być butelka, oto kilka wskazówek których warto się trzymać. Wskazówka pierwsza i podstawowa: butelka musi być oddawalna komuś innemu, więc darujmy sobie grawery i nadruki typu “Marianowi – koledzy”, a dzięki temu nawet nietrafiony prezent ma szansę przydać się obdarowanemu. Wskazówka druga: darujmy sobie kupowanie butelki jeśli mamy budżet poniżej sto złotych, naprawdę ciężko trafić poniżej stówy coś co entuzjastę ucieszy (lepiej wtedy kupić szkło, patrz wyżej, lub miniaturki, patrz niżej). Wskazówka trzecia: zorientujmy się chociaż ogólnie czy obdarowany jest fanem whisky szkockich czy amerykańskich, to są różne zestawy smaków i charakterów, a na pewnym etapie jest to bardzo dla entuzjasty ważne. Wskazówka trzecia: dla fanów szkockich istnieje kilka pewniaków które zawsze ucieszą, są łatwo oddawalne dalej i nawet pojawiają się na degustacjach “wypasów” jako rozbiegówki. Te pewniaki to łagodne i przystępne single malty, na przykład Glenfiddich, Glenlivet, Auchentoshan, Singleton of Dufftown, Cardhu, właściwie dowolne ale koniecznie w wersji z podanym wiekiem.
Miniaturowe butelki whisky o pojemności 50ml lub 200ml to pewniak, niestety nie tak dostępny jak pełnowymiarowe butelki. Ładnie wyglądają na półce, nawet jeśli obdarowany już ma akurat tę whisky to posłuży mu na podróże, są też idealnym sposobem nabycia whisky droższych w niższej cenie dla zorientowania się czy warto kupić całą butelkę. Dostałem raz w prezencie butelkę 200ml Kavalana i był to najlepszy whisky-prezent jaki mi się przytrafił: objętość wystarczyła do nacieszenia się zawartością i podjęcia decyzji że dużej butelki 0,7L nie kupię. Rewelacją są zestawy małych butelek, na przykład Glenfiddich Explorer Pack który w wygodnym pudełku zawiera trzy butelki 200ml podstawowej linii Glenfiddich (12, 15 i 18-letnia) oraz porządny kieliszek degustacyjny, na inny przykład The Classic Malts które w ładnej tekturowej szkatułce zawierają trzy single malty o konkretnym charakterze. Tu niestety jest kiepsko z dostępnością: miniaturki 50ml można dostać w niektórych stacjonarnych sklepach (M&P, Smacza Jama) i internecie, butelki 200ml są obecne na niektórych lotniskach oraz w sklepach internetowych, wyżej wymienione przykładowe zestawy są do dostania właściwie wyłącznie w sklepach internetowych.
Wersja dla zaawansowanych to próbki rzadszych, droższych czy ciekawszych whisky, nawet nalane do generycznej buteleczki i podpisane długopisem na etykiecie samoprzylepnej potrafią sprawić więcej radości niż kolejna butelka Glenfiddicha. Tylko że to zabawa dla zaawansowanych, trzeba znać kogoś kto ma owe rzadsze rzeczy i może rozlać lub dogadać się na forum czy fejsgrupie.
Jest jeszcze jeden pomysł na kupienie butelki: butelka dobrego alkoholu starzonego który nie jest whisky. Istnieją rumy, brandy, koniaki, kalwadosy które fana whisky zachwycą. Niestety to nie są te dostępne w każdym hipermarkecie: kupując rum albo brandy w hipermarkecie na 99% nie trafi się w gust fana whisky, rynki tych dwóch alkoholi w Polsce są raczkujące w porównaniu do rynku whisky i w hipermarketach dostępne są po prostu produkty najtańsze, przeznaczone do mieszania w drinkach. Co oznacza tutaj nie obędzie się bez wizyty w sklepie specjalistycznym albo dopytania innych entuzjastów, ale to dobrze. Jeśli chodzi o rumy, polecam listę rumów do picia solo od Rum Fanatica oraz degustację rumów na ZInnejBeczki. Generalnie ta kategoria wymaga lepszego przygotowania, ale też ma potencjał zrobienia zaskakująco dobrej niespodzianki. Wkrótce zamieszczę tu listę kilku rumów i brandy które mnie jako fana whisky zachwyciły. Tamten jeden procent szansy na dobre trafienie w hipermarkecie to diageowy Ron Zacapa Solera 23, wyjątkowo wspominam o nim tutaj bo dedykowanej notki nieprędko się doczeka: butelka mi szła tak szybko że ledwo do przyjaciół dowiozłem celem wspólnej degustacji.
I na koniec prezentowa rada ostateczna od Kapitana Oczywistego: warto po prostu zapytać co obdarowywany chciałby dostać w prezencie.