Muzyka przycichła. Rynek szkockiej whisky.
Scotch Whisky Association publikuje coroczne raporty z liczbami produkcji i sprzedaży szkockiej whisky w objętym raportem roku. Na blogu Diving For Pearls Michael Kravitz również co roku zamieszcza analizy owych raportów, także w szerszym kontekście uwzględniającym rynek whisky amerykańskiej i światowej, korzystając nie tylko z danych od SWA.
Polecam zwłaszcza skupioną na raporcie SWA część pierwszą. Część druga kontynuuje na podstawie szczątkowych danych z 2016, a część trzecia skupia się na rynku amerykańskim.
Jest to fascynująca lektura, zwłaszcza w zestawie z oryginalnym raportem oraz, jeśli akurat pod ręką, książkami “Malt Whisky Yearbook 2017” oraz wstępem do “Whisky Bible 2017” Jima Murraya.
Nie będę tutaj robił wklejek ani tłumaczeń podlinkowanych wyżej raportów, ale spiszę kilka wniosków jakie mi się nasunęły w wyniku lekury.
- Szkocka whisky to przede wszystkim blendy. Whisky słodowa stanowi jedną szóstą woluminu (litrów) i jedną czwartą wartości eksportu szkockiej. To trochę truizm, ale łatwo się o nim zapomina z pozycji entuzjasty odkrywającego olbrzymi świat single maltów.
- Aktualny boom to przede wszystkim rosnące ceny, wzrost woluminu eksportu jest mały.
- Wolumin i wartość eksportu szkockiej spadają od maksymalnego jak dotąd roku 2011. Za wcześnie na ogłaszanie końca bańki, natomiast orkiestra gra słyszalnie ciszej.
- Wolumin eksportu whisky słodowej praktycznie nie wzrósł od czasu rekordowego 2011. Co oznacza że entuzjastycznie opisywane w “Malt Whisky Yearbook” rozbudowy kolejnych gorzelni mogą się okazać mocno na wyrost.
- Na przykład: Glenlivet właśnie przechodzi rozbudowę która pozwoli potroić możliwości produkcyjne, do ponad 30mln litrów alkoholu rocznie. Glenfiddich od 2018 będzie mógł produkować 20mln litrów alkoholu rocznie (z aktualnych 14mln), a Macallan - 26mln (teraz 11mln). To są duże wzrosty, aktualne możliwości produkcyjne wszystkich szkockich destylarni whisky słodowej to w sumie 377 mln litrów rocznie (realna bieżąca produkcja od 2013 utrzymuje się na poziomie około 270mln litrów).
- Pozostała w magazynach objętość whisky słodowej starszej niż dziesięć lat sukcesywnie spada od 2008 roku, ale spadek ten wyhamowuje, powinien się wypłaszczyć lub zmienić we wzrost w ciągu najbliższych dwóch lat (patrząc na wzrosty produkcji po roku 2005).
- Popularność whisky wydaje się wciąż rosnąć, czemu więc eksport szkockiej przestał? W rozpatrywanych latach bardzo wzrosła sprzedaż i eksport whisky amerykańskiej (głównie bourbona).
- Amerykańscy producenci mają łatwiej: pomijam to, że destylują w kolumnie pozwalającej na wydajną pracę ciągłą. Podczas kiedy whisky szkocka robi się świetna po około dziesięcu-dwunastu latach, amerykańska bywa bardzo dobra już po czterech, a świetna po siedmiu-ośmiu latach. To pozwala Amerykanom łatwiej reagować na trendy rynkowe. Jak na przykład aktualny boom na whisky, który po szkockiej objął także amerykańską.
- Indie, Polska, Japonia to trzy kraje o największym wzroście woluminu importu szkockiej whisky w 2016 (odpowiednio 41%, 20%, 20%). Jednocześnie Polska i Japonia to niskie wzrosty wartości tego importu, co oznacza że w większości jest to boom na tanie blendy. To potwierdza moje anegdotyczna obserwacje hipermarketowych wystawek wypełnionych czerwonym Grantsem. Ale Szkoci wiedzą że po wzroście produktu popularnego rośnie rynek entuzjastów, dlatego w ostatnim roku bardzo wiele nawet dość niszowych destylarni weszło do Polski z oficjalnymi dystrybutorami (np. produkująca zaledwie milion litrów rocznie Glengoyne). (Część druga).
- To co się dzieje z cenami single maltów starszych niż 18-letnie, a już zwłaszcza w kategorii 25+ można najdelikatniej ująć określeniem strzyżenie owieczek. Śmiesznie się to komponuje ze wspominkami z tamtych czasów, na przykład wspomnianego Jima Murraya, z których wynika że w owczesnych kryzysowych czasach była to whisky wrzucona do nierzadko kiepskich beczek, której nikt po tych trzech-pięciu latach nie kupił do blendów, więc sobie leżała w magazynie bez pomysłu co z nią zrobić. (część trzecia).
- Ian Buxton swój artykuł o cenach singlemaltów w “Malt Whisky Yearbook 2017” zakończył brutalnym “my blunt conclusion on whisky pricing: simply suck it up or move on.”. Wygląda na to że wkrótce to nie konsumenci będą zmuszeni do “suck it up”.
I tym optymistycznym dla nas, konsumentów, akcentem, należałoby zakończyć. A producenci? Branża sobie poradzi, jest o wiele bardziej skonsolidowana w grupy kapitałowe niż podczas poprzedniego kryzysu.