Craigellachie 13 years old

Trzynasty lutego to dobry dzień na spróbowanie whisky w nietypowym bardzo wieku, trzynastoletniej. Dziś na stole Craigellachie 13 years old, kolejna (po opisywanej tu w poprzednim odcinku Aultmore 12-letniej) single malt whisky z serii Last Great Malts firmy John Dewar & Sons. Kolejna butelkowana z mocą 46%, niefiltrowana i niekolorowana, co jest raczej rzadkie w oficjalnych butelkowaniach i godne pochwały.

Piękna tuba ma z tyłu krótki tekst czemu Craigellachie jest wyjątkowa: w tej destylarni wciąż stosuje się skraplacze wężowe, czyli pojedynczą poskręcaną rurę (zazwyczaj miedzianą) zanurzoną w wodzie, w której to rurze skrapla się alkohol odebrany z alembiku. Większość gorzelni przeszła na skraplacze rurowe, gdzie przez wąskie rurki przepływa zimna woda a alkohol skrapla się na ich zewnętrznych ściankach. Ten drugi wariant przez mnogość rurek zapewnia o wiele większą powierzchnię styku alkoholu z miedzią, co jest kluczowe dla usunięcia z alkoholu związków siarki (które powstały z białek podczas fermentacji), zazwyczaj w whisky niemile widzianych.

Zazwyczaj, ale nie zawsze. Cała magia whisky to przecież te wszyskie nieczystości, składające się na bogate zapachy i smaki odróżniające whisky od spirytusu rektyfikowanego. Po raz pierwszy nalewałem więc Craigellachie z pewną obawą, bo dotychczasowe kontakty z wyczuwalną w whisky siarką wspominam średnio (niesławne, krytykowane przez Murraya beczki po sherry konserwowane świecą siarkową), ale i nadzieją, bo przecież twórcy nie chwaliliby się umyślnie archaicznym oprzyrządowaniem gdyby jego efekty były poza ich kontrolą.

Craigellachie 13yo

Piękna i solidna.

W zapachu jest trzynastoletnia Craigellachie wyraźnie miodowa i waniliowa, czuć wpływ beczek po bourbonie. Pojawia się też zapach surowego mięsa, zapałek i fajerwerków (to te związki siarki). Po chwili pojawia się jeszcze zapach zielonych jabłek. W smaku ściągająca ale i słodkawa, jest tu czosnek, miętą i odrobina jabłek. Finisz jest długi i ostry.

Nie wiem czy to dobra whisky dla początkujących. Wrażliwość na związki siarki jest bardzo różna w populacji, dla mnie Craigellachie jest blisko progu akceptacji tych zapałek i mięsistości w whisky. Lubię ją i cenię, ale przed kupieniem całej butelki zalecam spróbować żeby potem nie zalegała w barku.

Teraz, kiedy już wiemy jak smakuje whisky w której umiejętnie zbalansowano siarkowe akcenty, możemy się zabrać za takie, w których tego balansu zabrakło i są przez to ledwo pijalne. Ale to już w kolejnych odcinkach!

Tymczasem polecam dłuższe teksty o siarce w whisky. Ten ostatni, z Whisky Science, cytuje badania różnej wrażliwości w populacji na spotykane w alkoholach związki siarki. Polecam też recenzję Benrinnes 15yo od Aleksego gdzie także pojawia się mocno siarkowy akcent.