Glenmorangie i powrót wiekowych maltów

desc

Glenmorangie Original ma teraz 12 lat a nie jak dotychczas 10.

Whisky For Everyone, jeden ze starszych i bardziej zasłużonych branżowych blogasków (prowadzące go małżeństwo dostało w 2015 roku tytuł Keeper of the Quaich), wrzucił wczoraj informację jak grom z jasnego nieba: Glenmorangie podnosi wiek swojej podstawowej butelki z 10 do 12 lat.

To jest bardzo mocna decyzja: jeden z najlepiej sprzedających się single maltów idzie wbrew trendowi zapoczątkowanemu jakieś 15 lat temu. Przez ostatnie kilkanaście lat w wyniku rosnącego popytu na whisky kolejne marki wprowadzały do oferty kolejne butelki no-age-statement (NAS). Niektóre nawet wycofywały swoją podstawową butelkę w wieku 10-12 lat na rzecz NASa, uzasadniając to marketingowo na nierzadko żenujące sposoby. Te NAS-y podmieniające podstawową butelkę okazywały się albo rozczarowaniem wielkim (Glenlivet Founder’s Reserve) albo sporym (Macallan 1824 series). Wielu branżowych ekspertów, zazwyczaj “w dobrych stosunkach” z tymi markami, pisało i mówiło że tak już będzie, stock składa się z tego co wydestylowano kilka-kilkanaście lat temu, popyt rośnie, a tak w ogóle to “liczy się smak”, “nowe technologie i techniki maturacji pozwalają uzyskać whisky lepszą w krótkim czasie”, “może i rośnie produkcja a sprzedaż w USA+EU stoi ale już-zaraz eksploduje popyt w Chinach i Indiach” i tak dalej.

Nie zgadzałem się z tamtymi tezami branżowych ekspertów. Nie jestem ani branżowym ani ekspertem, ale umiem czytać cyferki, a te wzięte pod lupę malowały zupełnie inny wniosek: destylarnie szkockiej od początku stulecia przechodzą dość spektakularne rozbudowy i co prawda w 2018 rzeczywiście dostępność była kiepska a ilość wiekowej whisky w magazynach po raz pierwszy od dawna spadała, ale należy się spodziewać znaczącego poprawienia dostępności wiekowej whisky tak gdzieś po 2020 roku. Po liczby, odnośniki i oryginalne wnioski zapraszam do wpisu z lutego 2018, Czy grozi nam brak wiekowej whisky. Optymista co prawda cieszy się rzadziej niż pesymista ale kiedy już ma rację to radość jest o wiele większa!

Ponieważ wciąż i nieprzerwanie kupuję kolejne roczniki Malt Whisky Yearbook, uzupełnię arkusz o ostatnie 3 lata jak tylko dokończę przeprowadzkę do innego miasta. Ale czas spektakularnych rozbudów szkockich destylarnii jest już za nami więc nie będzie tam więcej szokujących zmian. Jest jedna rzecz o której warto pamiętać czytając ten arkusz.

Rajmund Matuszkiewicz, w polskiej branży człowiek-instytucja, zwrócił uwagę na jeszcze jedno zjawisko: oprócz rozbudowy najbardziej popularnych destylarni, koncerny które mają w swojej ofercie blendy (a więc prawie wszystkie) czasem po prostu stawiają nową destylarnię, od razu z wielkimi możliwościami produkcyjnymi, która będzie destylować malta “w stylu” popularnych destylarnii i będzie on szedł do blendów, co pozwoli skierować beczki z owych popularnych destylarnii do zabutelkowania pod marką destylarnii (na single maltach są o wiele lepsze marże niż na blendach). Ta informacja pozwala zrozumieć czemu koncern William Grant & Sons tak mało rozbudował Glenfiddich a wcale Balvenie i Kininvie: bo w 2009 roku zaczęła działać Ailsa Bay, od razu z mocą produkcyjną 6 mln litrów spirytusu rocznie, a od 2014 roku aż 12 mln litrów spirytusu - nieznana nikomu destylarnia pędziła tyle samo co w tamtym czasie najpopularniejszy przecież Glenfiddich. Whisky słodowa z Ailsa Bay w blendach Grant’s zastąpi częściowo lub w pełni dotychczas używane destylaty z Glenfiddich, Balvenie i Kininvie, pozwalając więcej ich sprzedawać jako single malty.

Pisałem to już zresztą we wnioskach do notki w 2018. To na co nie zwróciłem wtedy uwagi to inne destylarnie powstałe w tym samym celu. Tak samo należy patrzeć na młode destylarnie Dalmunach (Chivas Brothers, a przecież Glenlivet destyluje dziś cztery razy tyle co w 2009) i Roseisle (Diageo).

Wracając do Glenmorangie, destylarnia ta w 2010 zwiększyła o połowę swoje moce produkcyjne, z 4 mln do 6 mln litrów spirytusu rocznie. To sporo, zwłaszcza że mogą wszystko sprzedawać jako single malt, bez “koncernowego” blendu który by ich ograniczał. 2010 oznacza że mogli tej podstawce podnieść wiek z 10 do 12 lat już w 2022 a nie dwa lata później. Ale podejrzewam że tutaj musiało się pojawić kolejne zjawisko, spowolnienie na rynku – czy też wyhamowanie przegiętego wzrostu popytu podczas pandemii COVID-19 – żeby zacząć oferować klientom produkt wyższej jakości w zbliżonej cenie.

Jest to bardzo dobra wiadomość. Mam nadzieję że w miarę poprawiania się dostępności także starszych destylatów podniesie się jakość innych butelek, zarówno maltów jak i blendów. I za to warto wypić!