Zamiast wstępu
Pomysł założenia bloga w 2016 roku jest absurdalny – tak właśnie reagowałem na komentarze sugerujące umieszczenie moich fejsbukowych wpisów o różnych whisky na jakimś blogu. Po pierwsze, w światowym internecie istnieją już setki blogów o whisky, a i w polskim znalazłoby się kilkanaście. Po drugie, Facebook pożera źródła treści i taki jest wektor ich migracji, chociaż daje się zauważyć pewne zmęczenie fejsem i powolny odwrót do samodzielnie utrzymywanych stron. Po trzecie i najbardziej blokujące, jestem w temacie whisky kompletnym neofitą i nowicjuszem, poważnie smakować whisky zacząłem pod koniec 2015 roku.
Na lekkim posylwestowym kacu pomyślałem, że można by w sumie te argumenty przeciw przekuć na argumenty za. Bo przecież wszystko wskazuje że rok 2017 będzie diametralnie inny od 2016. Bo przecież pojawia się całe pokolenie które z Facebooka nie korzysta wcale (albo korzysta bardzo mało) i wygląda na to że my, trzydziestolatki, będziemy ostatnimi masowymi użytkownikami tego serwisu. No i wreszcie – być może ten nieobyty nos i podniebienie będą bliższe innym początkującym, których (widzę po sobie) alienuje chwilami hermetyczny i żargonowy język wielu innych alkoblogerów.
Nie zamierzam się ograniczać do opisów i recenzji. Ani do relacji z whiskycentrycznych podróży i imprez. Czasem się mogą pojawić wpisy o ciekawych promocjach na godne polecenia whisky oraz tematy ogólnobranżowe. Możliwe że pojawią się inne od whisky starzone alkohole (na pewno powstała niedawno z martwych Starka). Mam też nadzieję na gościnne występy znajomych fanów whisky, a jeśli nawet nie występy – to przynajmniej linki do ichnich wpisów.
Zanim pojawią się notki pisane po rozpoczęciu tego bloga, zapraszam do lektury starszych wpisów, które są kopią krótszych i dłuższych opisów pitych whisky jakie dotąd zamieszczałem na Facebooku.